Nie zmienią prowadząc swój umysł statecznie;
A co począł kiedy, to sprawiedliwości
I wiary jest pełno, łaski a lutości.
Oto lud pyszny, lud tobą gardzący,
Złośnie przeciwny, Boże wszechmogący,
Twoje dziedzictwo chce przywłaszczyć sobie,
Królestwo targa, i już po ozdobie
A sztuki stoją murów połamanych.
Miasta zwalone na kupy kamienne.
O jako ludzkie nadzieje odmienne!
Twoich, Panie, sług ciała nie grzebione,
A tych, którzy się tobie poświęcili,
Dla różnych bestyj członki rozrzucili.
Krew, jako z krynic wodę, roztoczyli,
A miasta twego pola zamoczyli;
Pomordowane przed ptastwem pochował;
Tych okolicznie dosyć, co się śmieją
I cieszą, że ci legli, owi mdleją.
Długoli będzie, o nasz dobrotliwy
Długoli ten twój gniew lud już strapiony
Znać będzie? Izaż, lutością sławiony
Panie, na wieki nie ma się uśmierzyć,
Zaż jako możny płomień ma się szerzyć?