Ta strona została uwierzytelniona.
Bo Pan za ich ufaniem,
Które w nim mają, obrońcą się stawa;
Dzień, wieczór, noc z świtaniem
W wdzięcznym pokoju dawa,
20
O nich, jak ociec, radzić nie przestawa.
Od chytrości pokrytych
Świata złośnego i ludzi fałszywych,
Tyranów, krwie nie sytych,
Na skazę ludzką chciwych,
25
Obron dodawa możnych, świętobliwych.
By nadzieje ich pilne,
Mocno w ich sercach już[1] zakorzenione,
Twierdząc czynił usilne.
Gałązki rozkrzewione
30
I rószczki mnożąc, wszech dóbr napełnione.
Uczyń, aczem niegodny,
Mnie tym podobnym, ojcze dobrotliwy,
Abym wniść mógł sposobny
W przybytek świętobliwy,
35
I żyć w twej łasce, jako syn prawdziwy.
CLXXX.
Są ludzie, o Panie, co obyczaj mają,
Iż, gdy źle uczynią, tobie winę dają;
Są, co gdy je karzesz, na srogość styskują,
Iż próśb ich nie słuchasz, które w uściech kują.
5
Ja grzech swój wyznawam, a sumnieniu memuTo cięży, żem zgrzeszył tobie, wszechmocnemu;
- ↑ dodane.