Nasz węzeł ciężki; stąd świat szczęsny wiecznie.
Proś, niechaj w rany święte
Me zmysły wzięte
Chwalą go serdecznie.
Boże bogów, Panie, nad złością cierpliwy,
Wiem, że jawnie przyjdziesz, sędzia sprawiedliwy,
Nie będziesz chciał wiecznie milczeć, gdy przed twarzą
Swą wichry poruszysz, ognie się rozżarzą.
Rozeznawać wszelkie ludu twego plemię;
Oto przed tak wielem tysięcy wybranych
Będzie czytan regestr złości niesłychanych.
Tam hufy anielskie występki uznają,
Lecz i myśli, owoc chęci niewstydliwej
I głos od języka mowy niewściągliwej.
Tyle sędziów, ile w sprawach lepszych było;
A karzących, ile na dobre uczyło;
By się wedle wszech cnót w świecie sprawowano.
Panie, cóż ja pocznę? Mój głos tam ustanie,
Gdy się niebo strwoży a ziemia powstanie.
Jeśli nie używiesz miłosierdzia zemną,
Skutki sławne i znaczne
Monarchy wieczystego,
Co mgnieniem rządzi, władzą z przyrodzeniem.