Człek czasby tracił i wiele pracował
Chcąc nad jednego naleść, aby cnotę
Cudzą nad własny pożytek miłował.
Gęsty, co słowy zdobi swą ochotę,
Trudno o szczyrość przybraną w prostotę.
Kędy gość przydzie Potrzeba nazwany,
Tam skutku nie patrz, a język swej mowy
Chocia się zaprzy, chce być bez przygany.
Próżnyli worek, towarzyszem sobie
Frasunek uzna, żal i ból surowy.
W tym z nami żyją i mrówki sposobie,
Gdzie próżne kąty nie postoją one, —
Nie idzie, kędy worki wypróżnione;
Pełna śpiżarnia kupą ciągnie k sobie,
Ochota płynie, gdzie mieszki natknione.
Tego, co koło ono ma na próbie,
Lada bestya wzgardza o tej dobie.
A ów, który cię zaloty zabawia,
I być rozumian życznym usiłuje,
Przód, niż kto inszy, żalu cię nabawia.
Imię, gęsty jest, lecz gdy się zachwieje
Fortuna, każdy zrazu ustępuje.
I jaskółki tak; póki niebo grzeje,
Póki wesoła ziemia rozkosz dawa,