na płótniankę krakowską z granatowemi wyłogami, tylko brak mamony na przebranie.
— Mamona? — gdyby nie ta szelma, inaczej chodzilibyśmy po tym świecie. Zresztą, mamona, to tylko wymysł łyków i brudnych miast, u ludu mało jej potrzeba. I mnie coś pali, żeby iść na wieś... Dowidzenia! gdy wrócisz — opowiesz ..
Rozstali się na plantach u wylotu ulicy Karmelickiej. Wacek był mocno wzruszony odkryciami, jakie niósł w sobie... Zdawało mu się, że wynalazł światło, słońce, plener i lud...
— Lud mój kochany, kolorowy, kąpany w promieniach słońca — białych, złotych, purpurowych! Jakże się wezmę do niego! Jagusia, co za zjawisko... Duże, ciemne rzęsy, zakrywające oczy — i ten uśmiech, i te rozkoszne dołeczki na twarzy. Drżę, aby ją jak najprędzej malować. Nigdym się jeszcze nie palił do roboty, jak dziś... Madonna w plenerze!... Białe skrzydła anioła, roztapiające się w niebieskich przezroczach. Ach, żeby mi się udało! Na ten obraz złożyć się muszą rysownik i kolorysta z perspektywą, światłem i drgającem w promieniach słońca powietrzem.
Nazajutrz raniutko wyświeżył się, podobny do królewiątka. Koszula, jak śnieg biała, czerwony, modny pas okrywał mu biodra, jasna marynarka na ramionach i słomkowy kapelusz na głowie. Przejrzał się w lustrze i serdecznie roześmiał się z siebie:
— Gdyby mnie w tej chwili zobaczyła Lotti lub piękna Berta?... Czy wiejskie dziewczę odczuje szyk? Prócz głupiego szyku, może jeszcze jest coś we mnie, co na wiejską dziewczynę podziała — nie rozpaczam o sobie.