paletę, farby, umieszał i malował szybko, znacząc postać dziewczęcia. Odsunął się od płótna, patrzył i znowu do niego wracał.
Zaciekawione gospodynie wyszły z chat, przypatrując się zdaleka. Nie śmiały zbliżyć się do panicza, co Jagę maluje na Świętą Panienkę, lecz były zgorszone tą śmiałością.
— Z wiejskiej dziewczyny brać takie podobieństwo — to przecie grzech.
— A jeżeli biskup pozwolił?...
— Zawsze grzech — powtarzały surowsze i starsze kobiety, gniewne, że której z ich córek nie wziął, jeno taką, co nie ma całego majątku więcej nad mórg, gdy każda z ich córek będzie mieć przynajmniej po pięć.
— Ale Jaguś najurodziwsza z całych Bronowie, wielkich i małych!. ..
— Chuda, czarna, ślepie, jak smoła...
— Gadajcie zdrowi! ona cała dyszy urodą i urokami. Rzuciła je w Krakowie na ślicznego panicza i aż go tu za sobą przywiodła.
— A jak ci się wystroiła, kosy założyła na ramiona, kryza u koszuli, gorset, co go ino na Wielkanoc kładzie, i leży se, jak pani.
— A może ona i zostanie panią?!., wszystko w ręku Boga!...
— No, no, my już wiemy, na czem się to państwo skończy.
Kumy zazdrosne wróciły do chat, a kumy, przychylne rodzinie Czepców, zostały, patrząc z lubością na młodą parę.
— On, jakby jakie książątko, ino mu pióra orle przypiąć, a ona, jakby królewna zaczarowana, w wiejską dziewczynę.
Odeszły, w głowach ich zaczęły się roić legendy.
Praca szła — królewicz malował — zaczarowana
Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/051
Ta strona została przepisana.