pują kroku najtęższym parobkom, przy wyborach radzą ogniście...
Przy rogatce zsiedli z wozu; Wacek zaprosił Kaspra na wódkę. Po wódce przekąsili kiełbasą i znów się napili, siadając na wóz, jak starzy przyjaciele.
Kasper przez miasto papierosa ćmił i jechał siarczyście, aby łyki wiedzieli, że jedzie syn gospodarski z Bronowic! Wacek mu to chwalił, lubił rycerski animusz, pogardę dla łyków i siarczystą jazdę.
Przed bramą Florjańską pożegnali się. Wacek przyrzekł odwiedzić Kaspra w jego zagrodzie.
Wzięty stanowczo przez wiosnę i lud, poleciał do pracowni, zwołał kolegów, radzili...
— Co nam po ornamentach, pompach, napuszonych banalnością, co po uroczystościach, aksamitach, jedwab ach, manekinach, odgrywających niby jakieś role!? Fałsz, blaga, pozór, nieszczerość, jasełka, robota, szych, tombak!... Pejzaż, natura, lud nasz polski; czerwone kaftany, śpiczaste kapelusze...
— Gorsety, haftowane złotem, od których leci zapach wiosny i naszych pól! — zawołała młodzież.
— A zatem — do ludu, panowie, w nim odrodzenie naszej sztuki, w nim prawda, szczerość, natura...
— Do ludu! do ludu! — wołali chórem.
— Mój kochany — zabrał głos Dyzma — tobie się zdaje, żeś ty go odkrył, żeś go wynalazł, jak nową gwiazdę na firmamencie, dlatego, że za jedną białą spódnicą w różowe kwiatki poleciałeś do Bronowic i chcesz z niej zrobić Madonnę na piasku albo na trawie... Latałeś po Paryżach, gdyśmy lud garnęli do siebie i dziś mamy na ładniejsze modelki. Trzeba z ludem się zżyć, bawić się z nim, kochać go, żeby potem malować. Wynalazł lud, odkrył księżyc i to dla nas, którzy od kilku lat patrzymy na niego...
— Dyzma, dajno pokój, nie studź zapału Wacka,
Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/056
Ta strona została przepisana.