Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/059

Ta strona została przepisana.

w twoim pejzażu?... i gorącą krwią mego serca — szepnął. — Do ludu iść, to znaczy kochać go w jego najpiękniejszej postaci, kochać go w jego młodości, w jego wdzięku, w jego prostocie, to znaczy kochać jego dziewczęta, ciepłe, szczere, kochać wiosnę jego życia.
Pochwycił książkę, przesunął kartkę i znowu czytał dalej głośno:

„Nad sianem, nad żłobeczkiem
Aniołek z aniołeczkiem
Ridentes.
Przyleciały wróbelki
Do Panny Zbawicielki
Cantantes.
Przyleciały łańcuchy
Łabędzi srebrne puchy
Mutantes.
Puchu wzięła troszeczkę
Zrobiła poduszeczkę
Dzieciątku.
Potem je położyła
I sianem nakryła
W żłobiątku.“

— Puchu wezmę troszeczkę, zrobię poduszeczkę dziewczątku. Niech śpi i marzy: o wiośnie, o sztuce i o przebudzeniu myśli...
Zaczął deklamować z pamięci:

„Któż ją ma? czasem gdzieś w pastuszku siedzi.
Ta myśl najczystsza, więc władnąca światem,
A nikt jej krokiem ziemskim nie wyprzedzi,
Choć owce ludem jej — a berło kwiatem...
Widziano więc raz, jako hełmom z miedzi
I królom drogim, okrytym szkarłatem,
Przyszła na pomoc taka bohaterka,
Jedna słoneczna i święta pasterka.“

— A berło jej „kwiatem“. Ona sama kwiatem wiosny, wiosną ludu twego.
Rzucił się na sofę, rękami podparł głowę i marzył