Nagle zaciemniało w izbie, ktoś zasłonił okno, chłopiec i dziewczyna spojrzeli na siebie.
Za chwilę krowa wsadziła łeb przez okno, jeżykiem przyciągnęła kromkę chleba i jadła spokojnie.
— Łaciata się urwała! — zawołała wystraszona Jagusia.
Wybiegła, Wacek za nią.
Krowa powoli wysunęła głowę, poszła wolno do studni napić się wody, wciągnęła głęboko wiosenne powietrze, spojrzała na dziewczynę.
— Wracaj do stajni! — wołała Jaguś.
Krowa spojrzała na nią, zaryczała wesoło, wypadła z opłotków i całą siłą pogalopowała w pole do olszyny.
— Paniczu, ratuj! łaciata gotowa nogi połamać — nieszczęście!
Biegła za nią z całych sił, Wacek za dziewczyną.
— Co za rozkoszna przygoda! — powtarzał.
Nareszcie udało się dziewczynie zawrócić łaciatą.
Zmęczone, krowa i Jagusia szły wolno. Dziewczę znalezioną gałązką poganiało krowę... Wacek puścił ją naprzód. Kąpały się w słońcu i niebieskawym kolorycie. Dziewczę z fantazją podnosiło gałązkę wgórę.
— Mam gotowy pejzaż!... Jaguś i krowa, co za pyszne plamy na pierwszym planie! za niemi łąka i oddzielająca ziemię od nieba, olszyna. Poza bramką niebieskawa nieskończoność, zakończona białemi chmurkami.
Zapomniał o całym świecie, dopadł płótna, naznaczył miejsce dla dziewczęcia, przed nią postawił łaciatą i dalej wziął się gorączkowo do pracy.
Jaguś weszła do izby i wróciła, siadła na wrotkach, wołając:
— Paniczu, mleko docna wystygnie!
— Nie jestem głodny — odpowiedział.
Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/069
Ta strona została przepisana.