Na drodze rozstali się, jak dwaj przyjaciele.
Wacek wracał do miasta z rozhulanemi myślami. Chłonął go pejzaż, dziewczyna piękna, jej siostra, matka, której z oczu dobrze patrzyło, i Tomasz — w nim chłopski rozum i serdeczna dobroduszność.
— Gdyby to tak Pan Bóg dał mi z tymi ludźmi żyć! — zawołał i zaśmiał się. — Z bulwarów paryskich do Bronowic małych, z salonów do chaty. Od wyrafinowanych paryżanek do Jagusi, członek wykwintnej kultury!? A właśnie rzetelna kultura łączy się z prostotą. Rad był z tego odkrycia, lecz w tej chwili przyszła refleksja. — Co jabym robił całe życie, całe długie życie? Drapałbym do Monachjum, a potem znowu wrócił do Bronowie małych. W duszy artysty jest coś z cygana, albo każdy cygan jest artystą. Artysta musi zostać całe życie cyganem, jeżeli chce być artystą.
...Jakaż była kolorowa z gałązką wierzbiny w ręku, skąpana w słońcu, przed nią łaciata. Prawdziwe artystyczne uroki wśród natury z polskiej wioski. Zaczął śpiewać:
„Przyleciały wróbelki
Do Panny Zbawicielki
Cantantes.“
...Jestem czegoś rad, jakoś mi swojsko i dobrze. Czy wierzę, że obraz się uda?... Czy dziewczę z palącemi ślepiami, śliczne, naiwne prostotą, polskie dziewczę położyło piękną głowę swoją na mych piersiach z jakąś wiadomością bajeczną. Kładła ją cicho, jakby na piersiach świętego, a mnie było dobrze, spokojnie, tylko artyzm we mnie grał.
A niech gra wszystkiemi surmami...
Nazajutrz, po białej mgle, deszcz puścił się ciepły, obfity, zapładniający. Ziemia pod nim rosła, drzewa