Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/076

Ta strona została przepisana.

ce wesołością, przeleciały galopem. W środku stała Jagusia, wodząc dokoła oczyma. Na głowie miała wysoki diadem, ubrany w kwiaty i złote taśmy. Drobna i młoda jej twarzyczka podobna była do staroniemieckiej madonny w wielkiej koronie. Ludowcy schowali się w karczmie, aby zrobić później tem większą niespodzianką.
— Córka Tomasza, najpiękniejsza z całych Bronowie, jako i jej siostra. Już taki cały ród bogaty w urodziwość — mówił żyd — ale zato ubogi w krajcary.
— Ja go złotem obsypię, rozumiesz?! — zawołał Wacek.
— Daj pan Bóg paniczowi szczęście.
Żyd uniósł wgórę jarmułkę. Wacek wierzył, że wory złota czekają na niego, byle tylko rękę wyciągnął. Uderzył hołubca podkówkami i zaśpiewał krakowiaka. Ochota u ludowców wzrastała w miarę oczekiwania.
Tymczasem weselnicy zajechali na rynek, przed boczne drzwi kościoła Panny Marji. Jaguś, Marysia i wszystkie przygodne modelki oglądały się za malarzami, lecz napróżno. Jaguś odciągnęła Jasia nabok i kazała mu biec do szkoły. Chłopak wrócił smutny, szepcząc dziewczynie:
— Wszystko zamknięte, puściutko, niema tam żywej duszy!...
Wracano z kościoła z wielką brewerją, muzyka grała na wozach, basy jęczały, starościny śpiewały, drużbowie galopowali na koniach, Jaguś wypatrywała oczy napróżno!... stała posępna i zamyślona, pomimo, że Walek, jako drużba, z lasem pawich piórek u czapki, wciąż zawracał obok wozu, rzucając pytania dziewczynie:
— Jaguś, nie cieszysz się, ino jak sowa patrzysz i markocisz?...