Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/097

Ta strona została przepisana.


...Jakaż bejeczna!.. a z poza łez jakież głąbie w ciemnych oczach!


VI


Ósmy maja, św. Stanisława, wielkie święto w diecezji krakowskiej, na Skałce odpust... Słońce wesołe stanęło nad zamkiem i przeglądało się w Wiśle. Tataraki ozieleniły stawy, kasztany okryły się kwiatami i miękkiemi liśćmi, podróżniki obsypały złotem błonia, bez wypuszczał kwiaty, wierzby okwitły, ciepło się zrobiło, przylaszczki, stokrotki wyciągały się do słonka, a skowronek mknął wgórę. Jakieś dziwne zapachy leciały z południa — świeże i rozkoszne. Wesołość drżała w powietrzu, ludzie mimowoli spoglądali na białe chmurki, czy nie zobaczą na jednej z nich płynącej wiosny, rzucającej kwiaty czarów miłości na świat.
Wacek z łóżka patrzył przez otwarte okno na skrawek nieba, oblane słońcem kamienice i przylegający do nich chodnik. Widział przelatujących dorodnych chłopaków w białych sukmanach, wyszywanych czerwienią, obok nich dziewczęta w gorsetach i wykrochmalonych spódnicach, strojne, wesołe, śmiejące się. Czarna Wieś, Nowa Wieś, Krowodrza i Bronowice małe przeleciały. Przeleciała Maryś, starsza siostra Jagusi, samej Jagusi tylko nie widać.
Zaczerwieniało na słońcu. Wacek, pchany przeczuciem, dźwigał się na rękach. W czerwonym kaftanie szedł Walek z podkręconemi wąsikami, z książką do nabożeństwa, w nowych butach, obok niego Jagusia strojna, jak kwiat wiosenny, promienie słońca pieściły żywe barwy jej chusteczki i wzorzystej spódnicy. Spojrzała, zobaczyła panicza i spłonęła. Wacek e[1] wzruszenia opadł na poduszki.

— Tak się skończył romans! — zawołał. — Dziew-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – ze.