czyna ma rozum. Walek, na pięciu morgach większy pan ode mnie, potrafi zapracować na żonę i siebie. Sam zorze własny zagon i obsieje go, skosi łąkę, zboże wymłóci — a ja co?... Jagusia ma rozum!... Walek — mąż, Walek — pan i gospodarz. Lud trzeźwo patrzy na świat!
Zamyślił się i patrząc w przezroczyste wiośniane niebo, szeptał:
„Cóż ja jej powiem? ja jestem ubogi.
Pan Regent jasnych atłasów naniesie,
Przyjedzie końmi karemi w kolesie,
Opowie, jakie ma pod domem stogi,
Jakie baranów, owiec pełne góry,
Jak te barany jutro w Berdyczowie
Przemieni w pereł kałakuckich sznury
I ją ubierze — że, jak aniołowie,
Będzie świeciła między siostry swemi,
Okryta blaskiem i gwiazdy złotemi. —
A ja co powiem?“
...Ja będę milczał, niewolnik barw i biedy mojej. Będę milczał i w tem milczeniu rozmawiał ze swem sercem...
Usiadł na łóżku.
...I co mu powiesz? — — padł na poduszki. — Nic nie powiem, niech samo za siebie mówi.
Udawał, że słucha myśli serca i dalej snuł wątek marzeń.
...Poznałem wiosnę naszych pól i naszych brzozowych gajów, piękną i barwną, jak polny kwiat naszych łąk, serdeczną, jak promień słońca, uśmiechniętą, jak jutrzenka, z głębiami nieba nocy majowej w oczach, gdy gwiazdy świecą... Rozradowała się moja artystyczna dusza i poszła za tem widzeniem, oddychać powietrzem wioski, patrzeć na wiosnę, wciągać z zapachami uroki krajobrazu polskiego. Lecz cóż, wiosna wiecznie wiosną nie może zostać, zmienia się w lato, pracuje na jesień, myśli o zimie. Dzieweczka