morgów, kiej ty jesteś mojem słonkiem, moją jasnością, weselem!... Co mi po całym świecie, po odpustach, po weselach, po wiośnie majowej bez ciebie?!... Wlubiło się biedne serce moje — i już! Jakiem ci cnęła bez mego panicza, to niech Matka Boska obrania!...
Położyła głową na jego piersiach i płakała cicho, serdecznie. Oniemiały ze wzruszenia Wacek gładził ręką jej włosy krucze i tulił ją do siebie.
— Wlubiło się we mnie twoje serce? — zapytał cicho.
— Oj, wlubiło, wlubiło, że niema już na to nijakiego ratunku, tylko czekać na twoje zmiłowanie albo na zmiłowanie wody na dnie. Przelatywałam tędy po dwa razy na tydzień. Okno otwarte, ale nikogusieńko w oknie. Krwawiło mi się serce, a smutkiem zachodziły myśli. Dopiero dziś, gdym z Walkiem szła, mignęła mi się twoja gębusia.
— Jaguś, idziemy! — zawołała, wpadając do pokoju Marysia. Za nią wbiegła cała rozbawiona gromadka.
— Niech panicz tylko rychło wstanie — zaczęła poważnie Jaguś. — Zielone Świątki za pasem, wielka uciecha na Bielanach.
— Dzieci — mówił Dyzma — doktor mi powiedział, że za sześć dni się dźwignie, cieszcie się.
— Akurat na tydzień przed Zielonemi!
Jaguś spojrzała tak rozkosznie na Wacka, że aż zbladł.
— Dowidzenia! dowidzenia! — wołały dziewczęta. Marysia pochwyciła Jagusię i wyprowadziła, młodzież wyszła za dziewczętami.
Wacek został sam, oszołomiony wzruszeniami i nową, niespodziewaną zmianą.
— Skąd tyle uczucia, tyle szczerości, tyle prawdy w tem wiejskiem dziewczęciu! Jakże niemi bierze! Zdradzić tę wielką wiarę i ten uśmiech szczęścia, to
Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/103
Ta strona została przepisana.