— Lud pewno sobie nie wyobraża piękniejszej wiosny.
— A pan Wacław?...
— Oczarowany przez „Skierkę“... Są jak w „Balladynie“ dwie siostry — obie równie piękne.
— Jagusia do której podobna?
— Oczy ma Balladyny, lecz warkocz Aliny, choć ciemny, a sama różana.
— Kirkor piękności ich prześlicznie określa, pamiętasz pan?
Edzio zaczął:
„Jaki wybór trudny,
Starsza jak śniegi — u tej warkocz cudny,
Niby listkami brzozy przyodziana.
Ta z alabastrów — a ta zaś różana.
— Ta ma pod rzęsą węgle — ta fiolki.“
— Prześliczne! Wy macie poetów i dlatego jedynie czuję się szczęśliwą, że Polką zostałam.
— Księżna mnie wzrusza, lecz istotnie być rodaczką Słowackiego jest pewnego rodzaju satysfakcją.
— Lecz trzeba go odczuć i zrozumieć, jak my go odczuwamy. Jakże mało u was ludzi, którzy go pojmują... Etyka piękna w waszem społeczeństwie jest jeszcze bardzo mało rozwinięta.
— To tylko w sferach, w których się księżna obracać musisz. Obejrz się pani, cała ta młodzież, z Wackiem na czele, która za tobą idzie, deklamuje przy pracy Słowackiego, Wacek kocha dziewczynę jak Kirkor, jak Słowacki w „Szwajcarji“, jak student w „Złotej czaszce“. Sam nie wie, czy ją kocha dla niej, czy dla Słowackiego i pleneru. A pewno Słowacki, plener i dziewczyna w kolorze, łączą się w jedną całość i wytważają w jego sercu kult wiosny.
— Wielki to ciężar — szepnęła księżna — przyjść na świat w mej sferze i przez nią być skazaną całe