Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/136

Ta strona została przepisana.

marnego przesądu mam zostać durniem w oczach ludu, a ostatnim głupcem w oczach własnych?
— Ojciec cię wydziedziczy! Za cóż się ożenisz, urządzisz dom?...
— Ha, ha — zaśmiał się Wacek — będę kupował portjery, fortepian, meble do salonu, meble do buduaru, srebrną cukiernicę, co?.. Jagusia ma tę wyższość nad waszemi paniami, że jej do urządzenia wystarczą dwie krowy. Z dwóch krów będzie więcej radości, jak z dziesięciu fortepianów u waszych miejskich lub wyklejnotowanych bogiń.
— Ależ ty z nią nie wyżyjesz roku?!
— Mój Edziu, każdy z nas przechodzi ospę światowości. Im w młodszym wieku, tem lepiej i zdrowiej, bo nie zostawia żadnych za sobą złych skutków. I mnie się zdawało, gdym miał lat dwadzieścia, że kobiety, chodzące w jedwabiach, patrzące na świat z okien karet, to bóstwa. Rwałem się do nich, jak do bóstw i czciłem, jak bóstwa. Ci nóg jednej z nich — żyć lub umrzeć — deklamowałem. Dzięki memu klejnotowi, dobrej francuszczyźnie i gładkiej gębie, wlazłem tam, tkwiąc całe pół roku! No, ale, jakem ci drapnął, nie oparłem się aż w Monachjum. Ty, mój piękny profesorze, masz lat trzydzieści, siedzisz tam już parę lat i zobaczysz, że ospa ta tak cię znęka, że albo kompletnie zgłupiejesz, wyjdziesz na filistra, wiążącego artystycznie krawaty, czytającego uczniom lekcje ze skryptu, od lat dziesięciu napisanego, albo wpadniesz w wściekłość za zmarnowany czas, za idjotyzm, którego tam nabędziesz i mścić się będziesz. Ja się nie mszczę, ospa nie zostawiła żadnych śladów w organizmie moim. U ciebie już są ślady chroniczne!... Edziu, strzeż się, bo wielki twój talent mogą zeżreć jedwabie, a koła gumowe karet ochlapać go. Późniejsza zemsta nie wynagrodzi ci stra-