W wilję dnia Zielonych świątek, wieczorem, Wacek znalazł w swem mieszkaniu list:
— „Mój kochany, złocisty paniczu, mój jedyny z tysiąca wybrany, miluśki, niczyj, tylo mój!
Jutro Zielone Świątki. Zarasiczko po południu jedziemy na Bielany, a ujkowie mają jechać do mego panicza, wszystko dokumentnie rozkalkulować, obejrzeć i dopiero wtedy dać swoje zezwoleństwo... Matka tak chciała! Niech panicz będą doma, a potem z ujkami na Bielany przyjadą.
Utoczyłabym ci krwi z serca, gdybyś ino chciał.
Twoja Jaga.“
...A zatem ujkowie mają dać swoje zezwoleństwo, tak matula chcą! Niech się stanie zadość powadze ujków i całej rodziny. Lecimy do portu rozwiniętemi żaglami!...
Cóż to za list tego serdecznego dziewczęcia. Dałaby mi krwi z serca, gdybym ino chciał?! Niechże się na taki list zdobędzie przeciętna panna z salonu!?... Przeciętna a wysoko wyedukowana wypisywałaby mi budżetowe preludja:
— „Ciebie, mój luby, kocham sercem, lecz pana Filipa, tego głupiego Filipa o szerokich ramionach i wąsach, podfryzowanych wgórę, kocham ciałem!.. Jest to choroba mej duszy, splątana ze straszną chorobą nerwów... Nie masz pojęcia, ile cierpię, ile gardzę sobą, lecz gdy tylko ujrzę Filipa, gotowam paść w jego objęcia!... Przyjeżdżaj i lecz mnie z tej ciężkiej niemocy mych nerwów i zmysłów i wylecz gorącemi uściskami i płomiennemi pocałowaniami! A może to tylko rozstrojona tęsknota, wylecz więc i tęsknotę! Wszystko tym jednym sposobem wyleczyć można, gdy się tylko dzielnie do dzieła weźmiesz...
Ratuj twoją ukochaną Bibisię!..“
Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/138
Ta strona została przepisana.