Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/146

Ta strona została przepisana.

„On piórem z ognia jest dumnych szyszaków.
Wielki czyn często Go ubłaga, nie łza,
Próżno stracona przed kościoła progiem:
Przed nim upadam na twarz — On jest Bogiem!“

Wyrzucił z siebie odrazu wielką oktawę, zmęczony oddychał ciężko. On nie jest Bogiem konwenansu, szablonu, nie — nie!... Każda świeża myśl rodzi się naprzód w Nim i promieniami światła zapładnia mózgi ludzkie. Światło zapłodniło we mnie tę wiosenną myśl mego życia — i nie dam sobie jej wydrzeć nikomu.



— Paniczu — usłyszał cicho wymówione, rzucił się do okna. Na chodniku stała Jagusia rozpromieniona radością i szczęściem.
— Pono panicza honorują kajsik w wielgiem mieście. Taką pogwarę przyniosła wczoraj ze szkoły Marysia,
— Chodź! — szepnął Wacek.
— Może ojcowie?...
— Wyjechali.
Jaguś zwróciła się ku bramie, otworzył drzwi, wybiegł do sieni i prawie przyniósł dziewczynę do pokoju. Wyjął ze stolika grubą paczkę pięcioguldenówek, tylko co otrzymanych z poczty, i podał jej.
Dziewczę spłonęło, radość wstrzymała oddech w jej piersiach.
— Tak dużo - szepnęła.
— Cała stówka!
— Boże! Boże! tyle pieniędzy.
— Na ożenienie nasze.
— Zbytki! — zawołała i zalała się łzami, padając w objęcia Wacka. Nie mogła się utrzymać na nogach.
Posadził ją na kolana...
— Niech wiedzą, że to Jagusi wesele.