Na przyszły tydzień przypadł wielki jarmark na Podgórzu. Tymczasem Wackowi Fałat sprzedał obraz za sześćset marek, pieniądze odesłał. Jagusia dostała trzysta papierków na wyprawę. Było za co krowę kupić...
O godzinie ósmej rano przeciągnął przez most podgórski Wacek w towarzystwie „księcia bułgarskiego“ i monachijskiego Antka. Czekał na nich Jaś i prowadził, wśród tumultu i wielkiego zbiegowiska ludzi, do miejsca, gdzie bydło przy barjerach stało. Naprzeciwko nich wybiegła uroczysta, zafrasowana Jagusia, przywitała Wacka i mówiła mu:
— Jest wielga, jak haman, młoda, zażywna, wymiona, jak skopki, po pierwszem cielęciu, jakaś dobra, rwieci sie do mnie i łasi, ale okrutnie! — westchnęła.
— Ile? — spytał Wacek.
— Cenią dziewięćdziesiąt — słychane to?
— Dziewięćdziesiąt — powtórzył Wacek — to dawać dziewięćdziesiąt.
— Cicho — szepnęła, ciągnąc go za rękaw — bo jeszcze przeliwacze usłyszą. Może weźmie ośm dziesiątek.
„Książe bułgarski“ — znawca bydła i Antek z rodzicami Jagusi oglądali krowę. Właściciel opowiadał:
— Ale, bo nie wiecie z jakiego to bydła... Bydlęciu na trzeci rok, a wiele zjadła przez zimę?
— A wiele wzięli za mleko od niej?...
— A prawda! i nigdybym się nie pozbywał bydlątka, gdyby...
— No, ojcze — przerwał Wacek — wy chcecie dziewięć dziesiątek, kobiety dają wam ośm, przecinam na połowę — ośmdziesiąt pięć... i koniec targu!
— Rety, za drogo! — zawołała, kraśniejąc z przerażenia i radości Jagusia.
— Za drogo? O, la Boga!...
Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/150
Ta strona została przepisana.