Chłop chciał protestować, kłócić się, lecz „książe“ chwycił go za rękę, otworzył mu dłoń, z wielkim zamachem uderzył w nią swoją ręką i obrócił chłopa wkoło. Kupno więc było przybite i związane. Tomasz ze skrytki, umieszczonej za rzemiennym pasem, wyjął pieniądze i liczył wolno: dziesiątka po dziesiątce i piątka po piątce. Wzdychał i cicho lamentował.
— Nie lamentujcie, nie — mówił sprzedający — bo bydlątko stokroć wam te pieniądze odrobi, ino delikatnie, bo to pańska krowa, łagodna, dobra, ale jucha, harna...
Jaguś tymczasem poleciała kupić postronek. Wróciła zdyszana.
— Jaguś, bierz krowę! — zawołał ojciec — to twoja!
Dziewczę, zarumienione ze szczęścia, patrzyło to na krowę, to na Wacka, tak jej serce biło, że ruszyć się z miejsca nie mogła...
— A bierzże! — zawołała Maryś.
— Niech Jaś prowadzi, ja będę popędzać.
Podeszła do Wacka, objęła go za szyje, pocałowała w usta.
— Dziękuję — szepnęła, schwyciła witkę, leżącą na ziemi i pobiegła za krową.
— Jaguś, czekaj, pójdziemy przecie na litkup! — wolał za nią „książę bułgarski“.
— Kiedy indziej — odpowiedziała, niknąc w tłumie wraz z krową i Jasiem.
— Krowa ją wzięła — rzekł „książę“.
— I nie dziwota — odparła matka — pierwsze bydlątko, jakie dostała, a drugiego takiego w Bronowicach niema!... A jak panicz pierwszy wymalował obraz nie był rad z niego? co?... Tak i dziewczyna, bo przecie to bydlątko — cały jej dobytek, wszelakie bogactwo, cały świat. Któż ich będzie żywił, jeśli nie ono? Dzie-
Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/151
Ta strona została przepisana.