Strona:PL Sewer - Bajecznie kolorowa.djvu/155

Ta strona została przepisana.

pod nią żupan granatowy z czerwonemi wyszyciami, koszula wstążką związana, pawie piórka u krakuski lśniły. Dorodny, uśmiechnięty, z ogniami w oczach. Na drugim wozie, we wieńcu panny młodej, Jagusia, wyglądająca, jak madonna Holbeinowska, otoczona krasnemi wstęgami...
„I tak — świeciła między siostry swemi, Okryta blaskiem i gwiazdy złotemi.“
Przez plac Szczepański, rynek wkoło objechali, a że był targ, mrowia ludzi stało przed kościołem Panny Marji, tłok był w kościele.
Wacek z miną wielkiego pana, Jaguś, drżąca ze wzruszenia, przysięgli.
Wracane ochoczo, drużbowie galopowali na przodzie, za nimi wozy czterokonne. Na pierwszym stojący Wacek trzymał wpół Jagusię i wołał: — „Ostro!“ — Staro ściny i drużki śpiewały, muzyka rżnęła wesołego.
— Co koń!... — dał rozkaz.
Ziemia zajęczała, kto żyw — uciekał z drogi, policjanci grozili, wozy wpadły na plac Szczepański — i środkiem! Przekupki, wystraszone, uderzyły w wielki wrzask, odpowiadano im z wozów burzą szalonej wesołości i śmiechu!
Przelecieli, jak huragan, niknąc za Krakowskim hotelem. Kraków, wystraszony, odetchnął, wracając do swej ciszy i snu ciężkiego — burza młodości poleciała przez Nową Wieś do Bronowic.


DOPISEK


Miodowe miesiące mknęły, jak wiosna w raju, a z niemi i ostatnie grosiwo... Biedę ratowała młoda gosposia mlekiem Łysuli i żydzi, kupujący szkice po dziesięć papierków za sztukę... Prosiaki szły