Nie zryzykuję wszystkiego za ołów.
Cóż mówi teraz z kolei ta srebrna?
»Kto mnie wybierze, wygra to, czego jest godzien«.
Czego jest godzien? namyśl się, Maroko,
I zważ w bezstronnej dłoni swoją wartość.
Gdybym był cenion w miarę mej zasługi,
Byłbym zaiste godzien wiele posiąść;
To wiele jednak mogłoby się nie dać
Rozciągnąć właśnie do tej pięknej pani.
Jakkolwiek, z drugiej strony, wątpić o tem,
Byłoby sobie samemu ubliżać.
Czegoż ja jestem godzien? Jej, zaiste;
Godzien jej jestem przez ród, przez majątek,
Przez wychowanie i umysł; lecz bardziej
Nad wszystko godzien jej jestem przez miłość.
Gdybym też nie szedł dalej i tę wybrał?
Ale zobaczmy jeszcze, co opiewa
Napis wyryty na tej złotej skrzynce?
»Kto mnie wybierze, zyska to, co wielu nęci«.
O niej to mowa, ona nęci wszystkich;
Ze wszech stron świata ciągną tu rycerze,
Aby się modlić do tego świętego,
Śmiertelną piersią tchnącego posągu.
Hirkańskie stepy, nieprzebyte piaski
Rozległych pustyń Arabii, są teraz
Jakby drogami utorowanemi
Przez książąt, chcących ujrzeć piękną Porcyę.
Dumne królestwo wód, którego paszcze
Plują w twarz niebu, żadną nie jest tamą
Dla tych miłosnych pątników: jest ono
Dla nich jak strumień łatwy do przebycia,
Przez który dążą ujrzeć piękną Porcyę. —
W jednej z tych skrzynek ma się tedy mieścić
Jej boski obraz. Czyżby w ołowianej?
Sama myśl o tem byłaby bluźnierstwem,
Taki sprzęt byłby za nikczemny nawet
Strona:PL Shakespeare - Kupiec wenecki tłum. Paszkowski.djvu/37
Ta strona została przepisana.