Strona:PL Shakespeare - Kupiec wenecki tłum. Paszkowski.djvu/48

Ta strona została przepisana.

Tubal. Mówiłem z paru majtkami, którzy ocaleli z rozbicia.
Szajlok. Dziękuję ci, giter Tubal! Dobra wiadomość! Dobra wiadomość! Gdzie? w Genui?
Tubal. Wasza córka wydała w Genui, jak słyszę, jednego wieczora ośmdziesiąt dukatów.
Szajlok. Tubal! Wpychasz we mnie sztylet. Nigdy już mego złota nie zobaczę! Ośmdziesiąt dukatów na jeden raz! Ośmdziesiąt dukatów!
Tubal. Kilku wierzycieli Antonia przybyło ze mną razem do Wenecyi; zapewniali, że musi ferfal zrobić.
Szajlok. Bardzo się cieszę z tego; będę go dręczyć, będę go torturować; bardzo się cieszę.
Tubal. Jeden z nich pokazywał mi pierścień, który mu wasza córka dała za małpę.
Szajlok. Żeby ją donder! Tubal, torturujesz mnie: to był mój turkus; dostałem go od Lei, kiedy byłem jeszcze chłopcem; nie byłbym go oddał za cały las małp.
Tubal. Ale Antonio jest niezawodnie kaput.
Szajlok. Tak, to prawda, to prawda. Idź, mój Tubal, najmij mnie woźnego; zamów go naprzód na dwa tygodnie. Muszę mieć jego serce, jeżeli sfaluje termin; bo jak go raz nie będzie w Wenecyi, to będę mógł prowadzić mój handel, jak zechcę. Idź, idź, mój Tubal; znajdziesz mnie podle synagogi; idź, giter Tubal, podle synagogi. Wychodzą.


SCENA DRUGA.
Belmont. Sala w pałacu Porcyi.
Bassanio, Porcya, Gracyano, Neryssa i służba. Skrzynki wystawione na widok.

Porcya. Wstrzymaj się jeszcze, signore, zaczekaj
Dzień lub dwa, zanim dokonasz wyboru,
Bo gdybyś błędnie wybrał, pozbawioną
Byłabym twojej obecności; bądź więc