Strona:PL Shakespeare - Kupiec wenecki tłum. Paszkowski.djvu/69

Ta strona została przepisana.

Szczura, co broi, chciał dać trzy tysiące
Dukatów za to, żeby go się pozbyć?
Nie stanież jeszcze i to za odpowiedź?
Są, co nie mogą znieść kwiku prosięcia;
Innych w szaleństwo wprawia widok kota;
Są znowu tacy, którym nerwy miękną,
Skoro usłyszą głos kobziego nosa;
Wrażliwość bowiem, pani wszelkich wzruszeń,
Kieruje nimi wedle tego, co jej
Mile przypada albo odraźliwie.
Moja odpowiedź tak brzmi zatem: Jako
Nie można znaleść słusznego powodu,
Dlaczego jednych razi kwik prosięcia,
Tych widok kota, bestyi tak niewinnej,
A tamtych odgłos dud wydętych; wszakże
Tak ci, jak owi, mimowolnie muszą
Ściągać na siebie zarzut, że zostawszy
Obrażonymi, wzajem obrażają:
Tak samo i ja, oprócz pewnej ansy
I wstrętu, jaki czuję do Antonia,
Ani znam ani chcę naznaczyć powód,
Dlaczego z własnym uszczerbkiem dochodzę
Praw moich na nim. Dałżem już odpowiedź?
Bassanio. To nie odpowiedź, człowieku bez serca;
Nie zdoła ona okrucieństwa twego
Usprawiedliwić.
Szajlok. Nie mam obowiązku
Zadowalania was mą odpowiedzią.
Bassanio. Mamyż zabijać to, czego nie lubim?
Szajlok. Któżby oszczędzał to, co nienawidzi?
Bassanio. Obraza racyąż jest do nienawiści?
Szajlok. Dacież się żmii po dwakroć ukąsić?
Antonio. Daj pokój; pomnij, że masz sprawę z żydem.
Mógłbyś zarówno z morskiego wybrzeża
Kazać ustąpić pieniącej się fali;
Mógłbyś zarówno prawować się z wilkiem,