Strona:PL Shakespeare - Kupiec wenecki tłum. Paszkowski.djvu/79

Ta strona została przepisana.

Chociażby tylko o szerokość włosa:
Umrzesz, i mienie twe pójdzie w sekwester.
Gracyano. To drugi Daniel, żydzie! istny Daniel!
Ha, poganinie, trzymamy cię w garści.
Porcya. Cóż go wstrzymuje? Bierzże swój sztrof, żydzie.
Szajlok. Zwróćcie walutę i dajcie mi pokój.
Porcya. Zrzekłeś się onej w obec sądu, zaczem
Otrzymasz tylko sztrof prawnie należny.
Gracyano. Daniel to! drugi Daniel! istny Daniel!
Jakże ci za to jestem wdzięczny, żydzie,
Że mię wyrazu tego nauczyłeś!
Szajlok. Jakto? nie będęż miał nawet waluty?
Porcya. Będziesz miał tylko sztrof należny z prawa,
Który wziąć możesz na własne ryzyko.
Szajlok. Niechże się dyabli z nim prawują! Nie mam
Tu czego czekać.
Porcya. Czekaj, żydzie: prawo
Ma jeszcze inny z tobą porachunek.
Jest powiedziane w weneckich ustawach,
Że gdyby kiedy było dowiedzionem
Cudzoziemcowi, że wprost lub ubocznie
Godził na życie którego krajowca,
Naówczas strona, przeciw której działał,
Ma w posiadanie otrzymać połowę
Jego fortuny; druga jej połowa
Na skarb przechodzi, życie zaś winnego
Zależeć będzie jedynie od łaski
Samego doży. W kategoryi takiej
Ty właśnie jesteś: widno bowiem jawnie
Z tego, co zaszło, żeś uboczną drogą
I wprost nastawał na życie Antonia;
Za co ulegasz rygorowi prawa,
Świeżo przezemnie zacytowanemu.
Drżyj więc lub Doży proś o przebaczenie.
Gracyano. Proś, by ci wolno było się powiesić,
Ponieważ jednak całą twą chudobę