Strona:PL Shakespeare - Kupiec wenecki tłum. Paszkowski.djvu/92

Ta strona została przepisana.

Dar trzech tysięcy dukatów odrzucił
I pragnął tylko dotrzymać ten pierścień.
Odmówiłem mu tego i ścierpiałem,
Że się oddalił niezadowolony,
On, co ocalił dni drogiemu memu
Przyjacielowi. Cóż ci powiem, pani?
Zmuszony byłem mu go posłać: grzeczność,
A nawet sam wstyd mi to nakazywał;
Honor mój nie mógł spokojnie znieść tego,
Aby go taka plamiła niewdzięczność:
Przebacz mi przeto, najdroższa małżonko!
Bo na te święte tam na niebie światła
Klnę się, że gdybyś tam była obecną,
Byłabyś była sama mi kazała
Dać go zacnemu temu doktorowi.
Porcya. Strzeżże się waćpan, by zacny ten doktor
Nigdy do mego domu nie zawitał.
Ponieważ bowiem posiada ów klejnot,
Który lubiłam i który pan gwoli
Miłości mojej przysiągłeś zachować,
Gotowam także być szczodrą dla niego;
Gotowam dać mu wszystko, co posiadam,
A nawet udział w prawach mego męża;
Że go zaś ujrzę, tego jestem pewną.
Nie spędźże waćpan ani jednej nocy
Za domem, czuwaj, pilnuj mię jak Argus:
Bo skoro tego zaniedbasz uczynić,
Skoro mię samą zostawisz, na honor,
Którym dotychczas jeszcze się poszczycam,
Zacny ów doktor spocznie w mych objęciach.
Neryssa do Gracyana. A w mych dependent: bacz więc, jak dalece
Masz mię na własnej zostawić opiece.
Gracyano. Nie daj mi jeno zejść się z tą figurą,
Bobym mu zgnieść mógł dependenckie pióro.
Antonio. Jam jest nieszczęsnym powodem tych waśni.