Strona:PL Shakespeare - Makbet tłum. Paszkowski.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

Będę, ażeby bujnie się rozrosło.
Szlachetny Banko, tyś nie mniej położył
Zasług i nie mniej też będzie wiadomem,
Żeś je położył. Pójdź, niech cię przycisnę
Do mego serca.
Banko. Będęli na takim
Rósł gruncie, żniwo twojem będzie, królu.
Dunkan. Obecna moja radość w pełni swojej
Nie zapomina o troskach. Synowie,
Krewni, tanowie i wy zgoła wszyscy,
Którzy najbliżej nas stoicie, wiedzcie,
Żeśmy koronę naszą zamierzyli
Zdać najstarszemu z synów, Malkolmowi,
Który się odtąd księciem Kumberlandu
Nazywać będzie. Nie on jednak tylko
Sam jeden nową ma otrzymać godność;
Znaki szlachectwa jako gwiazdy błyszczeć
Będą na wszystkich, którzy tego warci.
Terazże dalej do Inwernes. Sprawcie,
Bym wam i nadal był obowiązany.
Makbet. Starać się o to będziem. Sam pośpieszę
Ucieszyć ucho mojej żony wieścią
O blizkiem władzcy naszego przybyciu.
Wybaczy Wasza Królewska Mość przeto,
Że się oddalę.
Dunkan. Kochany Kawdorze!
Makbet do siebie. Książę Kumberland! Trzeba mi usunąć
Z drogi ten szkopuł, inaczejbym runąć
Musiał w pochodzie. Gwiazdy, skryjcie światło,
Czystych swych blasków nie rzucajcie na tło
Mych czarnych myśli; nie pozwólcie oku
Napotkać dłoni ukrytej w pomroku,
Aby się mogło przy spełnieniu zatrzeć
To, na co strach nam po spełnieniu patrzeć.

Wychodzi.

Dunkan. W istocie dzielny to człowiek, mój Banku,