Strona:PL Shakespeare - Makbet tłum. Paszkowski.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

Znajdziecie mnie nad Acheronem
W miejscu na czary przeznaczonem,
On sam przybędzie dla zbadania,
Jaką mu przyszłość los zasłania.
Miejcie tam w pogotowiu sagan
I cały przyrząd doń wymagań
W podobnych razach. Ja odlatam,
Tej nocy siła złego spłatam.
Będzie to dzieło arcywalne,
Okropne w skutkach i fatalne.
Miesiąc dziś w sutej czapce lisiej,
Przy jednym jego rogu wisi
Zaklęta kropla, tę ja w porę
Gdy spadać będzie, skrzętnie zbiorę,
A gdy zostanie w filtr nasz wlaną,
Magicznie przedystylowaną.
Tak sztuczne widma z niej powstaną,
Że ich działalność razem wzięta
Do reszty zmysły mu opęta.
Drwić będzie z losu, z śmierci szydzić,
Dolę swą niewzruszoną widzieć,
I lekceważąc wszystko w świecie,
Sądzić się wiecznym, a wy wiecie,
Jak zbytnia ufność w bezpieczeństwo
Pogrąża w przepaść człowieczeństwo.
Śpiew za sceną. Przybywaj tu, przybywaj tu i t. d.
Słyszycie? kania woła dżdżu.
Mój mały dyablik jak świerszcz w murze
Gwiżdże tam na mnie w mglistej chmurze.

Wychodzi.

Pierwsza czarownica. Śpieszmy się, pędźmy chyżym lotem
Bo stara będzie wnet z powrotem.

Wybiegają.