Strona:PL Shakespeare - Makbet tłum. Paszkowski.djvu/6

Ta strona została uwierzytelniona.

Malkolm. Jestto mężny
Wojownik, panie, którego odwadze
Winienem wolność! Witaj przyjacielu!
Powiedz królowi, jaki był los bitwy,
Kiedyś jej pole opuszczał.
Żołnierz. Wątpliwy,
Jak los dwóch burzą miotanych pływaków,
Którzy o siebie zwarci wysilają
Całą swą sztukę. Okrutny Makdonald,
(Godzien haniebnej nazwy buntownika,
Bo go natura mnóstwem wszelkich złości
Uposażyła), wsparty posiłkami
Kernów z zachodnich wysp i Galloglasów,
Brał już nad nami górę i fortuna
Jak nierządnica, zdała się uśmiechać
Przeklętej jego sprawie: gdy w tem Makbet,
Dzielny nasz Makbet, gardząc szalą szczęścia,
Mieczem, dymiącym się krwią jak kadzidłem,
Torując sobie drogę wśród zastępów,
Przedarł się aż do zdrajcy i dopóty
Nieubłagane zadawał mu cięcia,
Aż go rozrąbał od czaszki do szczęki,
I głowę jego zatknął u blank naszych.
Dunkan. O, zacny mężu, waleczny Makbecie!
Żołnierz. Jak gdy ze wschodu, skąd słońce zabłysło,
Wypada burza brzemienna gromami,
Tak z radosnego nam przed chwilą źródła
Wynikła nagle biada. Uważ, królu:
Zaledwie słuszność uzbrojona męstwem
Zmusiła nędznych Kernów do ucieczki,
Aliści szczęścia próbując na nowo,
Wzmocniony świeżym ludem i rynsztunkiem
Natarł norweski władzca.
Dunkan. Nie strwożyłoż
To naszych wodzów, Makbeta i Banka?
Żołnierz. Jak wróble orła, albo lwa zające.