Strona:PL Shakespeare - Makbet tłum. Paszkowski.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.

Makbet. Nuże pokątne, stare prorokinie,
Co tam stwarzacie?
Wszystkie trzy razem. Bezimienne dzieło.
Makbet. W imię tych potęg, którym hołdujecie,
Jakiebądź one są i skądbądź może
Pochodzić wasza tajemnicza wiedza,
Odpowiadajcie mi, zaklinam was!
Choćbyście miały rozpętać orkany
I zwrócić wściekłość rozhukanych wichrów
Przeciw kościołom, choćby wzdęte wały
Roztrzaskać miały i pochłonąć w sobie
Wszelką żeglowną łódź, choćbyście miały
Zmiąć bujne zboża, drzewa wykorzeniać,
Zamki powalić na głowy obrońców,
Choćby pałace, piramidy miały
Pochylić czoła aż do fundamentów,
Chociażby wszystkie skarby przyrodzenia
W zarodach swoich miały zmarnieć, ażby
Samo zniszczenie osłabło z znużenia:
Odpowiedzcie mi, odpowiedzcie na to,
O co was pytam.
Pierwsza czarownica. Mów.
Druga czarownica. Pytaj.
Trzecia czarownica. Słuchamy.
Pierwsza czarownica. Powiedz nam pierwej, czyli wolisz z naszych
Ust to usłyszeć, czy ust naszych władzców?
Makbet. Dobrze, wezwijcie ich, niech ich zobaczę.
Pierwsza czarownica. Krwią maciory, która zjadła
Swój płód własny, trochę sadła
Pociekłego z szubienicy,
Gdzie wisieli rozbójnicy,
Wrzućcie w kocieł.
Wszystkie razem. Wielcy, mali,
Wzywamy was z blizka, z dali,
Abyście się ukazali.

Grzmot. Ukazuje się głowa w hełmie.