Strona:PL Shakespeare - Makbet tłum. Paszkowski.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.

Wiecznego mego wroga, który kłamiąc
Pozorem prawdy, mówił mi zdradziecko:
Nie bój się, póki las Birnam nie przyjdzie
Pod mury twego Dunzynanu. Otóż
Zbliża się jakiś las do Dunzynanu. —
Dalej, do broni! do broni! i naprzód!
Jestli to prawda, nie mam czego czekać,
Na nic mi zostać, na nic mi uciekać,
Zbrzydło mi słońce, radbym, żeby cała
Budowa świata w proch się rozleciała.
Uderzcie w dzwony! — Dmij wichrze! wrzej toni!
Mamli umierać, umrę z mieczem w dłoni.

Wychodzą.



SCENA SZÓSTA.
Tamże. Równina przed zamkiem.
Przy odgłosie muzyki wojennej wchodzą z chorągwiami Malkolm, stary Siward, Makduf i żołnierze z gałęziami w ręku.

Malkolm. Jesteśmy już dość blizko, rzućcie teraz
Precz te zielone zasłony i w całym
Blasku okażcie się tem, czem jesteście —
Ty, mój szanowny wuju, wespół z swoim
Szlachetnym synem, stoczysz wstępną bitwę,
A zacny Makduf i my baczyć będziem,
Co pozostanie dalej do zrobienia
Zgodnie z przyjętym planem.
Siward. Bądźcie zdrowi.
Jeśli wróg tylko czekać nam nie każe,
Czy walczyć umiem, wnet plac boju wskaże.
Makduf. Zadmijcie w trąby, zlejcie wszystkie tchnienia
W tych krwi heroldów, śmierci i zniszczenia.

Wychodzą. Okrzyk wojenny i odgłos trąb nieustający.