Strona:PL Shakespeare - Otello tłum. Paszkowski.djvu/104

Ta strona została skorygowana.

Emilia. Położyłam
Na łóżku pani tę kołdrę, coś chciała.
Desdemona. Wszystko mi jedno. Biedneż nasze głowy!
Jeżeli umrę wprzód niż ty, Emilio,
Pamiętaj przykryć mnie tą kołdrą.
Emilia. Ejże,
Co pani prawisz!
Desdemona. U mej matki była
Sługa: Barbara było jej na imię;
Miała kochanka, a ten był okrutny,
Bo ją porzucił. Śpiewywała sobie
Piosnkę o wierzbie; była to pieśń stara,
Ale stosowna do jej położenia,
Zmarła nucąc ją. Pieśń ta dzisiaj w wieczór
Wciąż mi brzmi w uszach, i gwałt sobie czynię,
Abym tak samo nie zwiesiła głowy
I nie śpiewała jak biedna Barbara.
Proszę cię, śpiesz się.
Emilia. Mamże pani przynieść
Nocne ubranie?
Desdemona. Nie, rozbierz mnie tylko.
Ten Lodowiko jest wcale przystojny.
Emilia. Piękny mężczyzna.
Desdemona. I miły w rozmowie.
Emilia. Znam pewną damę w Wenecyi, co chętnie
Bosoby poszła do Jerozolimy,
Za jedno tknienie jego wargi dolnej.
Desdemona śpiewa.
Pod wierzbą płaczącą dziewczyna łzy roni,
I śpiewa: wierzbo! wierzbo!
W dół główkę spuściła, skroń wsparła na dłoni,
I śpiewa: wierzbo! wierzbo!
Zdrój mrucząc opodal, przywtarza jej jękom;
O wierzbo! wierzbo! wierzbo!
Od łez jej gorących kamienie aż miękną;
— Złóż to na boku.
O wierzbo! wierzbo! wierzbo!