Pierwszy senator. Oto Brabancyo i dzielny nasz murzyn.
Doża. Mężny Otello, musimy niezwłocznie
Użyć twej dłoni przeciw Otomanom.
A, to wy! Witaj, cny siniore; właśnie
Brakło nam waszej rady i pomocy.
Brabancyo. Tak jak mnie waszej. Miłościwy książę,
Wybacz: nie służba, ni żadna wiadomość,
Żem tu potrzebny, podniosła mnie z łóżka,
Ani troskliwość o publiczne dobro
Myśl mą zakłóca, bo własny mój smutek
Jest tak gwałtownej, nawalnej natury,
Że wszelkie inne kłopoty pochłania,
Siebie jedynie pomny.
Doża. Cóż się stało?
Brabancyo. Ach! moja córka!
Doża. Umarła?
Brabancyo. Tak, dla mnie;
Wydarto mi ją, podle uwiedziono,
Hańbą okryto za pomocą czarów
I szarlatańskich środków; bo dziewczyna
Przy zdrowych zmysłach, nieupośledzona
Ani na wzroku, ani na umyśle,
Nie mogła popaść w tak krzyczący obłęd,
Bez czarodziejskiej w tem sprawy.
Doża. Ktokolwiek
W tak niecny sposób o stratę czci waszą
Córkę przyprawił, a was o jej stratę,
Do tego sami w krwawej księdze ustaw
Zastosujecie najsurowszą karę,
Choćby nasz własny syn był tym przestępcą.
Brabancyo. Kornie dziękuję Waszej Wysokości.
Oto przestępca: tento czarny szatan,
Coście go, panie, jak słyszałem, teraz