Strona:PL Shakespeare - Otello tłum. Paszkowski.djvu/23

Ta strona została skorygowana.

I wychowanie, a jedno i drugie
Każe mi ciebie czcić; ty jesteś panem
Mych obowiązków, bom ja twoja córka;
Ale tu stoi także mój małżonek,
A takie same obowiązki, jakie
Skłoniły były niegdyś moją matkę
Ciebie nad ojca przenieść, takie same
Każą mi teraz uznawać za pana
Tego murzyna.
Brabancyo. Bóg z tobą! — Skończyłem.
Racz, panie, teraz przejść do spraw publicznych.
Przysposobione mi było mieć raczej,
Nie własne dziecko. Przystąp tu, murzynie:
Bezwarunkowo oddajęć to, czego
Bezwarunkowo byłbym ci odmówił,
Gdyby nie było już twojem. — Przez ciebie,
Mój ty klejnocie, cieszę się, że nie mam
Drugiego dziecka, bo dzięki twej sprawce,
Byłbym dla niego tyranem i w dyby
Okuć je kazał. — Jużem skończył, panie.
Doża. Niechże ja jeszcze coś za ciebie powiem
I niech te kilka uwag, jakie rzucę,
Będą niejako szczeblem dla tej pary
Do twoich względów.
Gdzie środków braknie, tam z znikłą nadzieją
Kończą się żale i skargi niemieją.
Nad niecofnioną biedą utyskiwać,
Jestto chcieć nową biedę wywoływać.
Utarczka z losem płonnem jest szermierstwem,
Więcej z nim wskórasz spokojnem szyderstwem:
Kto się uśmiecha będąc okradziony,
Ten rabusiowi kradnie jego plony;
Ale zaprawdę sam siebie okrada,
Kto się tam trapi, gdzie daremna rada.
Brabancyo. Trzeba więc Cypru obrony zaniechać:
Nasz on, dopóki możem się uśmiechać.