Na szwank i szkodę, niech mi lada baba
Rynkę na głowę wsadzi zamiast hełmu,
I wszelkie szpetne znamiona niesławy
Kałem okryją moje dobre imię.
Doża. Jak uradzicie sami, tak niech będzie;
Wolno jej zostać lub jechać. Rzecz nagli,
Równie też nagłym pośpiech być powinien.
Pierwszy senator. Musisz odpłynąć tej nocy.
Otello. Najchętniej.
Doża. O ósmej z rana zejdziem się tu znowu.
Otello, zostaw kogo z podkomendnych,
Co ci powiezie od nas nominacyę,
Oraz to, czego twój urząd i stopień
Wymagać będzie.
Otello. Oto mój chorąży,
Rzetelny, godzien zaufania człowiek;
Jemu powierzę mą żonę, on także
Zabierze z sobą to, co Wasza mądrość
Przesłać mi uzna za stosowne.
Doża. Dobrze.
Dobranoc zatem każdemu z osobna. Do Brabancya.
No, no, siniore, przestań chmurzyć czoło.
Słuszna li szpetność przypisać niecnocie,
Zięć wasz, choć czarny, jest pięknym w istocie.
Pierwszy senator. Bądź zdrów, Otello, a oszczędzaj żonę.
Brabancyo. Pilnuj jej, odkąd jest na twoim chlebie
Bo zwiódłszy ojca, może zwieść i ciebie.
Otello. Życie dam za jej wiarę. Tak więc, Jago,
Tobie zostawiam moją Desdemonę.
Proszę cię, poleć swej żonie być przy niej,
I sprowadź mi ją, jak się da najprędzej;
Pójdź, Desdemono, godzinę mam tylko
Do poświęcenia miłości i innym