Rozkołysane, monstrualną paszczą
Żygają wodę w oczy Niedźwiedzicy,
I zdają się chcieć zalać wieczny świecznik
Gwiazdy polarnej. Nigdym jeszcze dotąd
Nie widział takiej wściekłości żywiołu.
Montano. Jeśli turecka flota nie zdążyła
Wcześnie się schronić do jakiej zatoki,
To po niej; ujść jej nie będzie podobna.
Trzeci obywatel. Wieści, panowie! Wojna już skończona.
Tak srodze Turkom dała się we znaki
Ta nawałnica, że plan ich okulał;
Jeden z weneckich okrętów był świadkiem
Ciężkiego szwanku i rozbicia większej
Części ich floty.
Montano. Pewnaż to wiadomość?
Trzeci obywatel. Okręt ów właśnie zawinął do portu;
Jestto weroński bryg. Kassyo, namiestnik
Bohaterskiego murzyna Otella,
Wysiadł już na ląd; sam wódz, opatrzony
W pełnomocnictwo nieograniczone,
Na morzu jeszcze jest, żeglując ku nam.
Montano. Cieszę się z tego, godzien on być rządcą.
Trzeci obywatel. Tenże sam jednak Kassyo, co nam przyniósł
Pociechę, wieścią o klęsce tureckiej,
Smutną ma minę i modły zanosi
Za całość wodza, bo ich rozdzieliła
Gwałtowna burza.
Montano. Bogdajby ocalał!
Służyłem pod nim; jestto całą gębą
Żołnierz i hetman. Idźmy do przystani
Przybyły okręt powitać i posłać
Wzrok na spotkanie dzielnego Otella,
Aż tam, gdzie krańce morza i błękitu
W jedno spływają.