Strona:PL Shakespeare - Otello tłum. Paszkowski.djvu/54

Ta strona została skorygowana.

Dwie rzeczy są do uczynienia;
Trzeba, ażeby moja pani żona
Za Kassyem rzekła słówko Desdemonie;
Już ja nakłonię ją do tego; sam zaś
Ściągnę murzyna i z nienacka wwiodę
Tam, gdzie pan Michał Kassyo jego żonę
Rozczulać będzie. To droga do celu.
Nie stępże, zwłoko, ostrz tego fortelu. Wychodzi.


AKT TRZECI.

SCENA PIERWSZA.
Przed zamkiem.
Wchodzi Kassyo z muzykantami.

Kassyo. Zagrajcie co krótkiego na dzień dobry
Dla generała; zawdzięczę wam trudy.

Muzykanci grać zaczynają.
Wchodzi błazen.

Błazen. Za pozwoleniem, panowie; czy te wasze instrumenta były w Neapolu, że tak przez nos mówią?
Pierwszy muzykant. Jakto, panie?
Błazen. Nie sążto pędziwiatry, proszę panów?
Pierwszy muzykant. Co pan przez to rozumie?
Błazen. Tak zwane dęte instrumenta, które wiatr puszczają.
Pierwszy muzykant. Nie inaczej; dęte są.
Błazen. Oto macie za fatygę; generał nie lubi takich instrumentów, co skutkiem wzdęcia wiatr puszczają, i dlatego życzy sobie, żebyście mu tą muzyką nie robili dłużej hałasu.
Pierwszy muzykant. Dobrze, panie; nie będziemy.