Jago. Nuże za nią! nuże za nią!
Kassyo. Na honor! muszę pójść; inaczej zbeształaby mnie na ulicy.
Jago. Będzieszże u niej na kolacyi?
Kassyo. Zapewne.
Jago. No, to może się tam zobaczym, bo w istocie potrzebuję z tobą pomówić.
Kassyo. Przyjdź, przyjdź; przyjdzieszże pewno?
Jago. Przyjdę, przyjdę.
Otello. Jak go mam zamordować, Jagonie?
Jago. Czy uważałeś, panie, jak się naśmiewał z własnej zbrodni?
Otello. O, Jagonie!
Jago. I widziałeś ową chustkę?
Otello. Mojaż to była?
Jago. Twoja, panie, jak żyw tu stoję. Miałeś dowód, jak on ceni tę szaloną kobietę — mówię o twojej żonie — ona mu ją dała, a on ją daje swojej utrzymance.
Otello. O, gdybym go mógł przez dziesięć lat mordować! — Piękna kobieta! śliczna kobieta! luba kobieta!
Jago. Trzeba o tem teraz zapomnieć.
Otello. Niech zgnije, niech zmarnieje i do piekła pójdzie tej nocy! bo że musi umrzeć, to pewna. — Serce moje obróciło się w kamień, kaleczy mi rękę, gdy w nie uderzę. — O, świat nie ma śliczniejszej istoty! mogłaby leżeć w łożnicy cesarza i mieć go niewolnikiem swych skinień.
Jago.. Nie w porę te rozpamiętywania.
Otello. Niech przepadnie! powiadam tylko, jaką jest. — Tak zgrabna z igłą w ręku! tak czarodziejsko muzykalna! ach! onaby swoim śpiewem zaklęła dzikość niedźwiedzia. Tak pełna wytwornego dowcipu! tak rozumna!