Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/017

Ta strona została przepisana.
Miłosz.

Nie mojej to kalety Samujło nieboże!
Ale pańskiej szkatuły, stawiać domy boże.


Samuiło.

Tać nie książęta, ani panowie wielmożni,
Raczej z pospólstwa nasi przodkowie pobożni,
Żeby święty dzisiejszy trzymał ich w opiece,
Na grobie mu wydatnym wywiedli fortece,
Na czem się nie zawiedli: bo do tego kraju
Gdy przedtem Krymczukowie wypadli z Nahaju,
Jako czeczotki ludzie po polach zbierali,
Zaledwie się o bramy miejskie opierali —
Teraz za strażą jego precz w pola zabiegli
Za grody, a przedmieścia w krąg wieńcem oblegli.
I my mu oddajemy corocznie ofiary,
Aby także hamował od nas złe Tatary.
Ciebie także upewniam mój dobry Miłoszu!
Że nie zubożysz swego tym budynkiem trzosu;
Tylko pocznij, a uznasz, jako bardzo snadnie
Nad mniemanie ten zamysł do skutku przypadnie:
Ty szczyptą będziesz dawał, a ratunek boży
Całą garścią do tych się nakładów przyłoży;
Cobyś musiał zostawić dziedzicowi złemu,
Abo wydać zięciowi czasem niegodnemu,
Cobyś łożył na posag, weselną wyprawę
I insze brednie ludzkie: wyłóż na tę sprawę,
A wierz mi, że gruntowniej tym odważnym czynem
Imię swe wsławisz, niźli córą abo synem.
Póki lew w przednich łapach potrzyma trzy góry
I orzeł go okrywać nie zaniecha pióry,
Póki do Bugu mętna Połtew będzie płynąć:
Nieprzestanie hojność twa między ludźmi słynąć,
Której ani zawistny czas nie gładzi, ani
Zazdrość niezbędna wiekom następnym ją zgani.
Zwodzą się familie, rodzaje mijają,
Lecz pamiątki pobożnych nigdy nie ustają.
Zechceszli swój wizerunk po sobie zostawić,
Rozkażesz na podwojach z marmuru postawić
Dwa posągi, któreby ręce sobie dały
I tak cię z twą miluchną światu wspominały.


Miłosz.

Dziękuję wam za radę, jeżeli monety
Jeszcze do niej przydacie cokolwiek z kalety,
Pan bóg wam ją nagrodzi; a teraz na drogę
Powróćmy naszą; wiedzieć do tych czas nie mogę,
W czem mię potrzebujecie?


Samuiło.

Żebyś nas darował
Pieśniami, któreś teraz nie dawno ukował.