Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/038

Ta strona została przepisana.

Pojźrę, ażci jej niemasz, niewiem kędy zaszła,
Szukałam jej aż zorza wieczorna zagasła,
Przeciem jej nie znalazła; a gdy noc żałośnym
Płaszczem ziemię zakryła, ja okrzykiem głośnym
Jęłam wołać po górach i bliskich dolinach:
Filli! ucieszna Filli! — tylko się w krzewinach
Echo mi ozywała, tylko głośne skały
Filii, ucieszna Filli! ze mną odmawiały.
Swiadczę wami pagórki i niskie padoły,
Jakom z serca wołała, jakom już na na poły
Martwa z piersi chrapliwych głosu dobywała:
Filli, Filli, o Filli! jakom cię wzywała,
Ozwij się Filli moja, ozwij się powtóre!
Aż nakoniec wybiegłszy na wyniosłą górę
Potrzeciem zawołała: Filli, moja Filli!
Ozwij się do mnie, zali obląkałaś? czyli
Lękasz się nocnych cieniów? pójdź do mnie, bo lwięta
Słyszysz jak straszno ryczą, i dzikie źwierzęta
Krwie ludzkie nader chciwe, ponure jaskinie
Opuściwszy, stadami chodzą po dolinie.
Na to moje wołanie słowa mi nie dała,
I takem ja jej, tak mię ona postradała.


Fedora.

Jako robotny kosiarz, kiedy pośród lata
Ostrem żelazem trawę zarosłą umiata,
Roni rozkwitłe włosy ogolona łąka,
A stal się pomykając dalej głośno brząka;
Jeźli tam konwalia kędy przy dolinie
Wynika, a nie znać jej w pospolitym gminie
Zielska niepoczesnego, prędko kosiarz tęgi
Przejmie śmiertelną strzałą jej panieńskie kręgi,
Tam ona omdlewając rozpuszcza swą kosę,
Hojną z wnętrzności lejąc wytoczoną rosę:
Tak Fillis, śliczna Fillis, duszy mej kochanie,
Kiedy nas dosięgało powszechne karanie
Śmiertelnego upadku, prawie od poranku
Płacząc i narzekając rzewnie bez przestanku,
Żegnała ostatecznie panny i panice,
A śmierć z nienagła patrząc na usta dziewice,
Godne lat wiekuistych, ludziom jej zajźrała,
Że nici dożywotne natychmiast przerwała.


Femka.

Ja łzami grobu twego oblewać nie będę
Fillido! lecz na nowe pieśni się zdobędę,
Któremi skrzepłych członków śmiertelne zewłoki
I ducha niewinnego wzniosę pod obłoki.
Mocno ja bowiem ufam i prawdziwie tuszę,
Że twą niepokalaną w ciele czystem duszę
Mieszkańcy wiekuiści niebieskiego dworu
Dawno do anielskiego przenieśli taboru.