Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/044

Ta strona została przepisana.
Lidychna.

Czy nie czas?


Rozyna.

Zapewne, nie pomnię,
Abym kiedy muzyki słuchała tak skromnie.


Lidychna.

Bowiem ci smakowały wierzę nowe dumy.


Rozyna.

Pójdźmyż, kiedy ustały już muzyckie szumy.



XI. Przenosiny.

Muzy me, Muzy, ucieszne dziewice!
Starszych słowiańskich Kamen służebnice
I wiekiem młode i wdzięcznością małe,
W których me lata jeszcze nie dojźrałe
Zakochawszy w przeczystym Parnasie,
Nad Kastalijskim zdrojem, w drugim razie
W Pafie i w cieniach Lampsaceńskiej skały,
Między mirtami z pilnością szukały.
Już też od lutni waszej one strony,
Które brzmią córkę i wnuka Diony,
Przecz odrzuciwszy, przywięzujcie inne
Pieśni i miękkich przymówek niewinne.
Muzy me, Muzy, ucieszne dziewice!
Witajcie ze mną dziś oblubienicę
Wielkiemu rządcy niebieskiej machiny
Przyprowadzoną z odległej krainy;
Wprawdzieć jej imię światu temu tajne,
Ale postępki, także niezwyczajne
Sprawy, cierpliwość, męczeństwo i drugie
Odwagi czasy pamiętają długie.
Pomnią, że to jest jedna towarzyszka
Swiętej Urszuli, która będąc bliska
Świata lepszego, od szable pogańskiej
Zmarłszy, przybytek nawiedziła pański;
Duch jej przed bogiem stanął, ciało święte
Jest do kolońskich pokojów przyjęte.
A teraz z między jedenastu dziewic
Tysięcy wieczny wzywa ją królewic.
Znaku się tedy rytmy me nie mylą,
Że ją nazowią świętą Bogumiłą.
Azaż nie miła bogu, że dla boga
Straszna jej najmniej nie była śmierć sroga?
Patrzcie, jak Tytan raniej z łoża wstaje
Dnia dzisiejszego, a nad ruskie kraje
Przypadłszy jaśniej niźli kiedy świeci,
Jaśniej rozpuszcza promieniste nici,