Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/055

Ta strona została przepisana.

Kto poświęconą światłość dał do ręki,
Kto panu nieba oddał za cię dzięki?
Biadaż mnie! dajbym już więcej nie żyła,
Żem ci nędznica w tem nie usłużyła.
Umarłeś jednak nie ze wszystkiem zgoła,
Jako gdy polne usychają zioła,
Dziedzicznej jednak nie zbywają woni:
Także twa dusza, choć do czasu roni
Skazitelności podległe naczynie,
Dowcipem boskim i po śmierci słynie.


Helenora.

Siostry najmilsze, daremnie dumamy,
Gdy kochanego na świecie nie mamy;
Głuche to treny, próżne narzekania,
Niepłatne żale, także rąk łamania.
My lamentami żal w nas znakomity
Wzbudzamy, a on w cieniu śmierci skryty
Nie słucha tego, twardym snem uspiony
Spoczywa, póki nie wstanie wzbudzony
Ostatnią trąbą, gdy i nasze kości
Przejmie strach nagły pańskiej wielmożności.
Przeto natychmiast, grób jego żałosny
Strząsnąwszy płodem mijającej wiosny,
Daymy mu róże, rozmaryn, barwinek,
Dajmy w światłości wieczny odpoczynek.


Pneumancya.

Tylko ja sama me serce kochane!
Przy grobie twoim, nie przetrwanym stanę
Słupem, któremu z miłosiernych oczy
Łzy strumieniami frasunek potoczy;
Temi ja trunnę i kosteczki twoje
Spróchniałe codzień nieszczęsna napoję;
Żadna rzecz żalu we mnie nie okróci,
Bowiem w lamenty język się obróci,
Wargi me w szczere pójdą narzekania.
W piersiach mych ciężkie nie ustaną łkania,
Każdego czasu, w każdem miejscu, wszędzie
Rymem mi twa śmierć niespodziana będzie.
Śliczny paniczu, upieszczone dziecię!
Także się w ranem zwiodłeś od nas lecie!
Co to za gwiazda zawisnym promieniem
Lewo świeciła nad twojem ciemieniem?
Który wróg twemu zły szczęściu zaszkodził;
Kiedyś z żywota swej matki wychodził,
Lecz ani niebo we wszystkiem przeciwne
Tobie stanęło; bowiem ody dziwne,
Które śpiewyją Helikońskie siostry,
Pochopnie dowcip twój pojmował ostry;