Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/056

Ta strona została przepisana.

Do tego córka uczonej Latony
Marnie wygnana z Argolickiej strony,
Upodobawszy sobie trojne wieże,
Których lew w bramie nieuśpiony strzeże,
Jakoby bliższem i sąsiedzkiem prawem
Wejźrała na cię swem okiem łaskawem;
Gdzie lutnią zdawna na niebo wzniesioną
Przy lewej nodze Klęcznia zawieszoną
Nakierowała przychylna Talia,
Gdzie siedmiogórnym padołom znak sprzyja
Nemejski, odtąd Hiperyon rany
Pokazuje wóz ogniem ukowany —
W tej stronie ducha cząsteczkę boskiego
Oddziedziczyłeś, tam zaledwie twego
Życia trojnitne siostry Erebowe
Zaczęły miotać krociuchną osnowę:
A już roztropne córki Mnemozyny
Obrały sobie twoje pierwociny,
Jeszcze u piersi przy dziecinnem mleku
Dałyć własności dojźrałego wieku;
Ztąd antystrofy słodsze nad kanary
W twoich się ustach zchodziły do pary,
Żaden przed tobą pięknej chwały pióry
Nie mógł wylecieć na Altyckie góry,
Żaden nad ciebie z ludzkiego plemienia
Nie mógł wyższego dostąpić imienia.
Nie przychylniejszej nad cię doznał Muzy
On znaczny pasterz wielkiej Syrakuzy,
Gdy sobie czasu od zabaw ukradał,
A proste słowa w gładki rym układał.
O gdyby była prędkiego zegarka
Pohamowała nieuchronna Parka,
Doszedłby był już twój rozum bogaty
W rozsądek chwały przed skoremi laty,
Jużbyś był domu twego szczytem przednim,
Jużbyś był w ustach ludzkich nie poślednim,
Godneby były skronie uwielbione
Nie zwiędłą nosić laurową koronę;
Lecz, że cię w pierwszym kwiecie nie dorosła
Letnia godzina w zimny kraj uniosła;
Że cię nam chwila zajźrała śmiertelna,
Długo po tobie utrapienia pełna
Ojczyzna z żalów gorzkich nie opłonie,
Długo w rossyjskiej tesknić będą stronie.
Pod któremkolwiek niebem, tej nie pewni
Wieści, mieszkacie żałośni pokrewni!
Słuchajcie posła nieszczęsnej nowiny:
Umarł wasz, umarł kochany jedyny.
O niefortunni, o biedni rodzice,
Zasłońcie smutne czarną bindą lice,