Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/057

Ta strona została przepisana.

Żeby świat od was nie przejął żałości;
Nie lżyjcie waszej podeszłej starości,
Aby młodź nowa dla przeciwnych losów
Nie obrzydzała sobie siwych włosów.
Widzę ja, widzę, że wam serce targa
Ból nieokrotny, a codzienna skarga
Końca mieć nie chce, owszem swe milczenie
Tam weźmie, kędy złoży przyrodzenie.
I słnsznie; wyście lat sędziwych doszli,
A zaś ozdoba waszej latorośli,
W pół wiosny jarej, w pierwszej zieleninie,
Z okwitłym listem przed jesienią ginie,
Bo wyrok pański nie zawsze do żniwa
Bujno wyrosłym kłosom oczekiwa;
Podczas wieczorem, czasem też w poranki
Zbiera owoce, obrywa golanki.
Takci niekiedy Faeton gorący,
Wziąwszy kaganiec słońca pałający
Pod swój regiment w młodoletnim stanie,
Utonął marnie w wielkim Erydanie.
Tegoby do dnia dzisiejszego rady
Opłakiwały siostry Heliady,
Lecz, że im dawne przeszkadzają wieki,
Onoż Elektrem stojąc wedle rzeki,
Nakształt łez żywych przeźroczyste krople
Ciał martwych mienią w bursztynowe sople.
I tyś rozumem twym nieba przenikał,
I tyś się czołem twoim słońca tykał,
A teraz z prochem pomieszany lichym
Będziesz w milczeniu zagrzebiony cichem.
Nie będziesz w ciemnej nocy ponurzony,
Bowiem z teskliwą siostrą spółrodzony,
Gotują tobie nie ceremonie
Powierzchne, ani co roczne Nenie,
Ale łzy wieczne, kościelne ofiary,
Pamiętne rymy, nakoniec bez miary
Miłość życzliwą, którą życzą sobie
Co prędzej z tobą w jednym leżeć grobie.
Teraz, póki tchu w ciele ich stroskanem
Dostanie, będziesz nie obżałowanym,
Będą litować twej niezwrotnej straty,
Nie uleczy w nich bolu czas skrzydlaty;
Owszem im żalu pomogą zagrody
Sielskie i w miastach murowane grody,
Zapłaczą pola dalekie i bliskie,
Westchną pagórki wysokie i niskie.
I wy pasterze! chociaż jego kości,
Hiacynt przedni, kwiat sarmackich włości
Okrył pałacem pańskim, który z oka
Patrzy na mury wyniosłego Kroka,