Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/066

Ta strona została przepisana.

Wszystek świat szpalerami obija, po prostu
Nie żałuje dla ludzkich oczu z pracą kosztu.
Dla nozdrzy naszych brzydkich co przedniejsze, wierzę,
Perfumy i balsamy z nieba z sobą bierze,
Tych kwiatkowi każdemu daje jako mleka,
Aby swoim zapachem ucieszył człowieka.
Kiedy tako na oczy, i zapach nasz pasie,
Słońce codzień na niebie wyżej pomyka się;
Przed niem powoli wiosna do lasów ucieka,
A za nią lato ciepłe następując z lekka
Już nie postne uciechy i odory głodne,
Ale przysmaki dla nas niesie samorodne.
Wprzód obiwszy na ziemię z drzew panieńskie kwiatki,
Czyni z nich pożyteczne urodzajem matki;
One też jedne trześnie, jagody rumiane,
Drugie z siebie wydają muszkatelki rane,
Ziemia także poziómki, borówki, maliny,
Z cierpkiemi jeżynami rodzi smeredyny.
Ba ledwie się sałata z trybulą podniesie,
Zaraz ją z szparagami ogrodniczka niesie.
Jeszcze niedoszłe strączki, młodziuchne jarzynki,
Wyrywa i smakuje łakome nowinki.
Więc jako wiosna wionie, tak lato pożytki,
Nie ogółem w jeden czas wydawają wszystki,
Ale jedne po drugich wydawają z lekka,
Żeby nie obciążały zbytkiem swym człowieka.
Tylko spragniona Ceres z ciężkiego gorąca
Radaby szła do chłodu jednego miesiąca,
Sama szyję skłonioną do sierpa podaje,
Sama leniwym żeńcom chrzęstem kłosów łaje
I nie przestaje kręcić głową upaloną,
Póki się nie obaczy w gumnie pod zasłoną.


Leszko.

Takie przemijające czasów rozważanie,
Stoi za poobiedne prawdziwe kazanie,
I nie tęsknoby go nam słuchać do wieczora,
Tylko żeśmy takiegoż słuchali już wczora.
Raczej nam do winnice powiedz skryte sztuki
(Bo tej na Rusi nizkąd nie możem nauki
Zasiądz), żebyśmy mogli dla siebie winnice
Rozmnażać.


Miłosz.

I te ja wam zjawię tajemnice.
Kiedy ziemia struchlała obumiera zimie,
A oracz pracowity w ciepłej jamie drzemie,
Albo też z twarzystwem siedząc u komina
Przeszłe sobie zabawy smaczno przypomina,
Wtenczas opatrzny winiarz do lasa po tyki
Jedzie, gotuje noże, łozinę, motyki.