Chcąc, prawi, nas pan ojciec porobić masłkami,
Kazał nam kuć ufnale, poddymać miechami,
Ale że bolą ręce od twardego młota,
Prędko się nam sprzykrzyła kowalska robota;
Ja przecię kiedy Lewmistrz odszedł z domu kędy,
Kułem sobie żelezca, wytruchy i wędy,
A pan brat obaczywszy, gdy drótową siatką
Ojciec ułowił Marsa wespół z panią matką
(Czemu się i bogowie naśmiali do zdechu,
Ale matusi i nam nie było do śmiechu),
Zmówiwszy się po cichu wzieliśmy sieć onę,
A uchodząc niesławy poszliśmy w tę stronę,
Kędy się zabawiamy myślistwem: brat sidła
Ojcowe stawia, ja zaś różnego mu bydła
Zewsząd naganiam; jeźli źwierzę które zwietrzy
Takowe samołówki, mam na niego te trzy
Sztuki, którem u ojca zrobił sobie jeszcze,
To jest, na zatwardziałych hartowne żelezce,
Na skrytych noszę wytrych, a na łasych wędę;
Takim przemysłem zawsze źwierzyny zdobędę. —
Tych słów kozodojowie oni nie pojęli,
Owszem zuchwalców onych za prostaki mieli;
Przetoż bezpiecznie z nimi stroili to bitwy
Żartowne, to załebki, to chybkie gonitwy.
Nie nowina bywało z Kanarkiem Zacharce
Wsiadłszy na stare capy, śmieszne zwodzić harce,
Nie raz się Filenkowi z najmniejszej niesnaski
Odprawiać z Biłozorem trafiało zapaski;
Więc się i sami bracia częstokroć wadzili,
A potem się jednając kuszem mleko pili,
Którego nadoili u najlepszej kozy,
Uwiązawszy ją pasem konopnym u brzozy.
Było to, że Kanarek siadłszy wedle sośnie
Z Zacharkiem o zalotach śpiewali coś sprośnie,
Jako się mać pieściła jego z Adonisem,
Jakie fochy stroiła z trojańskim Parysem,
Jako gładki Pryamic gładszą Tyndarydę
Sztucznie porwał i uniósł pod ojczystą Idę;
Najbardziej gdy się kozy parkały w południe,
O mężach ich brodatych gadali nie cudnie.
Nie tak zasię Filenko nucił z Biłozorem,
Owszem odpoczywając rano pod jaworem
Piali, jak miłość boża, na opiekę swoję
Niesforne i niechętne wziąwszy serce dwoje,
Tak długo je przyjaźni spólnej ogniem grzeje,
Aże ich rozdwojone woli w jedno zleje;
Biorąc wzór z Lukrecyi, także Penelopy,
Jako postępowały z zuchwałemi chłopy,
I z wielu tym podobnych cnotą pań bez miary,
Które swoim małżonkom dochowały wiary;
Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/072
Ta strona została przepisana.