Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/116

Ta strona została przepisana.

Inszej mu nie dam nadgrody,
Tylko połowicę szkody;
Na czem małoli ma, niechaj wszytko trzyma,
Nie zechceli przestać na tem,
Wiem, co ja uczynię zatem —
Bym nie zbyła duszę, za sercem pójść muszę.
Żadna panna, ani pani,
Wierzę, tego nie nagani,
Ile białejgłowie, miłe mi jest zdrowie.
Choćbym nie rada, ja tuszę,
Przecię tak uczynić muszę —
Bez serca, wszak wiecie, trudno żyć na świecie.



5. Pomozya.


Do ciebie ja przez morze łez mych nie przebędę.
Choć w okręt z strzał serdecznych zbudowany wsiędę,
Choć Kupido na żagle da mi skrzydła swoje,
Chociaż Wenus sterować będzie nawę moję —
Bo wiatr mego wzdychania tak poburzył wody
I żal mój nagły takie wzbudził niepogody,
Że niżeli na drugą nadziei mej stronę
Przyjadę, we łzach własnych nieszczęsna utonę.
Przeto ratuj, możeszli, podaj obietnicę,
Daj słowo, którego się tonąca uchwycę,
A jeżeli w tej toni tęskliwej zaginę,
Każ napisać na grobie, że przez twą przyczynę.



6. Koronella.


Śliczny aniele, w człowieczem ciele
Duchu przewybrany,
Ciałem nadobnem, jako ozdobnym
Płaszczem przyodziany!
Tobie bez miary bóg nadał dary
Na twe młode ciało,
Wszystkie przymioty pięknej istoty
Przyrodzenie wlało.
Bowiem człowieku przybywa wieku,
Zakwitają lata,
Gdy z wzrostu twego cząstkę pięknego
Upatruje świata.
Z twojego czoła, radość wesoła
Jawnie wylatuje,
A wstyd pieszczony jako z zasłony
Płeć swą pokazuje.
Przez oczy czyste twoje ogniste
Zorze wynikają,
Których promienie ludzkie sumnienie
Nagle przerażają.