Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/126

Ta strona została przepisana.
6. Hippolit.


Rozyna mi w taneczku pomarańczę dała,
A potym i wianeczek dać przyobiecała.
Ale gdym jej pomagał wesołego tańca,
W ogień się obróciła ona pomarańcza.
Ono jabłko żarzystym węglem mi się stało,
Spaliwszy duszę nędzną, spaliło i ciało.
Ogniu mój, o Rozyno! prędkom cię zachwycił,
Prędko mi cię na sercu złoty owoc wzniecił.
Teraz wiem, co jest miłość; Nie Wenus łaskawa
Spłodziła ją, lecz lwica na pustyni krwawa,
Tygrys, niemiłosierna nad błędnym człowiekiem,
Na Kaukazie szalonym karmiła ją mlekiem.



7. Aureli.


Ukochana Lancelloto! ciebie nie proszę o złoto,
Niechcę u ciebie kamieni bogatych, ani pierścieni;
Daj mi namilsza z głowy wianek rozmarynowy.
Wszakże jeszcześ ziele siała, kiedyś mi go obiecała,
Pierwej, niźliś go uwiła, mnieś go darować ślubiła;
Daj mi namilsza z głowy, wianek rozmarynowy.
Wiem, że się tym nie zubożysz datkiem, lecz jeźli się drożysz
I chcesz przedać, ja kupuję, zaraz sie z tobą starguję;
Daj mi namilsza z głowy wianek rozmarynowy.
Choćci ziele darmo dano, choć za wieńcem dają wiano,
Chociaż na tej kupi stracę, przecieć go chętnie zapłacę;
Daj mi namilsza z głowy wianek rozmarynowy.
Jeźli zasię ni darunkiem nie chcesz go zbydź, ni szacunkiem,
Bierzże ode mnie w zamiany za wianeczek zawoj tkany;
Daj mi namilsza z głowy wianek rozmarynowy.
Nie daszli go w letniej suszy, sam się od ciepła pokruszy,
A tak od ciężkiego słońca póki nie zwiędnie do końca;
Daj mi namilsza z głowy wianek rozmarynowy.
Jeślić go słońce nie spali, abo wiatr z czoła nie zwali,
Pewnie w ostatniej jesieni sam się przestarzawszy zmieni.
Daj mi namilsza z głowy wianek rozmarynowy.
Przez to nie naruszysz cnoty, ani popadniesz sromoty,
Gdy nachodziwszy się w wieńcu, podarujesz go młodzieńcu;
Daj mi namilsza z głowy wianek rozmarynowy.
I owszem nabędziesz chwały, że za podarunek mały
I za trochę dosyć ziela kupisz sobie przyjaciela;
Daj mi namilsza z głowy wianek rozmarynowy.



8. Teofil.


Przez sen, jawnieli, na pięknej łące
Widziałem strojne panny grające —
Dwór snadź pięknej Dyany, trzy jelenie białe
Świetny wóz złotem wiozły, ktemu charty śmiałe,