Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/131

Ta strona została przepisana.

Lecz takowa zabawa tych wieków nie płaci,
Kto się jej podejmuje, czas i pracą traci.
A przetoż ja na moim gęgnogłosym flecie
Wolę ogłaszać oczy pieszczone po świecie,
Bo gdy we mnie które z nich uderzy ochotnie
Swym wzrokiem, nagrodzi mi robotę stokrotnie.
Teraz póki ostatki lubieżnego lata,
Póki kresy nie miną uciesznego świata,
Pospieszymy ku tobie; u ciebie schylone
Gałęzie jabłka słońcem podają zwarzone,
U ciebie nie pozbywa winnica brzemienia,
Ani zielnik pierwszej swej grzeczności odmienia —
A choćże nas tam grudzień zaskoczy zazdrośny,
Z tobą w pół zimy lubej zażyjemy wiosny.



15. Hebroni.


Póki mię młodość pierwsza piastowała,
Nigdy frasunku głowa ma nie znała,
Lecz próżen trwogi wiodłem bieg błogi.
Skoro mię lata starszym uczyniły,
Zaraz mię trudów ciężkich nabawiły,
Przyszedł za laty kłopot zębaty.
Do mnie z Pafii zrodzona dziecina
Łuk z niepochybnem żeleźcem napina,
A gdzie umierzy, ostro uderzy.
Częstokroć pędem gdy do mnie przybiega,
Tak mię miłosnym płomieniem podżega,
Że jak śnieg mdleję, gdy słońce grzeje.
Za mną nieschronna w tył naciera zwada,
Podemną kopie lochy cichy zdrada,
Śmierć z pewnym gońcem grozi mi końcem.
Gdzie ta Medea, która przez swe czary
Wiek Ezonowi odnowiła stary,
Żebym w starości zażył młodości!



16. Narcissus.


Ukochana Sofronio! z niezmiernym żalem
Serce moje utrapione tobie oddałem,
Upominek znamienity, część mojej duszy
Tobie gwoli ma namilsza! utracić muszę.
Cóż ja w tobie upatrzyłem dziewczę kochane!
Że dla ciebie zawsze trapię myśli stroskane?
Bowiem lub gnuśna zima, lub wiosna przybywa,
Twoja miłość serce moje z sobą porywa.
Nie masz wprawdzie dostatków tych, co drugie mają,
Które przodek przed inszemi pierwszy trzymają,
Nie masz pereł, ni kanaków z przedniego złota,
A co nawiększa, że jeszcze jesteś sierota,