Strona:PL Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów.djvu/132

Ta strona została przepisana.

I posag szczupły oświadcza zawsze ubogi
Wianeczek twój, także ubiór nie bardzo drogi —
Muszę jednak wyznać mego żalu przyczynę,
Dla czegoć dzisiaj oddaję serce jedyne:
Uroda twa nie przyprawna, więc próżne wzgardy
Oko twoje, nade wszytko umysł nie hardy —
Te mię zgoła zniewoliły drogie klejnoty,
Godne moich obyczajów i twojej cnoty.



17. Andronik.


Gdzie oświecone jutrzenką trzy góry
W ostrych pazurach trzyma żółtoskóry
Lew, kędy tenże nigdy nie uspiony
Pilnuje brony,
Oto nad piorun przeraźliwsze strzały
Z twych oczu na mnie miece bożek mały,
Których ani się może człowiek schronić,
Ani zasłonić.
Pieszczone dziecko! zkąd wżdy na mą mękę
Tak mierne oko, tak żartką masz rękę?
W której to kuźni miękkie twoje strzały
Hartu dostały?
Tyś winna, tyś mu oczu pożyczyła,
Twego to wzroku, nie jego rąk siła,
Twego to serca nieużyte skały
Ostrzą mu strzały.
O gdyby pomsty chciała tak bogini,
Co z hardych myśli sprawiedliwość czyni,
Bym przez cię, jako jestem uraniony,
Był uzdrowiony!



18. Bineda.


Jest niedostępna jaskinia, gdzie ludzi
Śpiewak czubaty nigdy nie przebudzi,
Gdzie nie dochodzą promienie słoneczne,
Tylko szarawa noc ćmy sieje wieczne;
Z lochu cichego potok wyskakuje
Niepomnej wody, która sny cukruje
Szumem miluchnym, noc czarnoskrzydlata
Wszędzie po gmachu tesknociemnym lata.
Na łożu gnuśnym sen drzemie leniwy,
Wokoło niego mak roście senliwy,
Na którym ptaków czarnych nieme roje
Budują gniazda i mieszkanie swoje.
Tu Zaryjadres z piękną się obeznał
Odatą, której krom snu nigdy nie znał,
Tu ja zakusił roskoszy nietrwałej,
Bo gdy nadobne bogini mijały,